Montag, 9. April 2012

bakaliowa Wielkanoc

Mam doswiadczenie z blogami, wiec nie bede produkowac z wynioslymi wstepami i szczegolowymi opisami, o czym mam zamiar pisac i jaki to bedzie mialo charakter.

Bede po prostu pisac, a posty te wzbogacac zdjeciami - nie mam zamiaru sie nikomu przypodobac, robie to dla siebie. Chce troche ponarzekac, troche cieszyc sie z pierdol jak kuchnia marokanska czy nowa kieca. To rzeczy, o ktorych czesto sie po prostu zapomina, bo gina one w szarej codziennosci, upchane gdzies pod ciezar odpowiedzialnosci i ogromu obowiazkow. A to wlasnie te drobne rzeczy stanowia przeciez  perelki naszego smutnego zycia - wspomniec o nich czasem lub sie nimi podzielic sprawia, ze to zycie nadbiera rumiencow, a ja moge za pare miesiecy z sentymentem przypomniec sobie o ich bogactwie :) I tylko o to mi chodzi, o nic innego.

*


Zwlaszcza, jesli chodzi o gotowanie i pieczenie, moje dwie ukochane czynnosci. Nie jestem mistrzynia, jestem raczej na stadium amatorskim, badz stadium stopniowego wtajemniczenia w rozne techniki, jakie zbieram z roznych stron swiata. Duzym plusem jest napewno to, ze mieszkam w Niemczech, gdzie otwartosc na obce kultury jest w pewnym stopniu intensywniejsza niz w mojej rodzimej Polsce. Nie mowie, ze Polska jest nietolerancyjna. Ale badzmy szczerzy, egzotyka przychodzi nam z trudnoscia, podchodzimy do niej raczej sceptycznie i ostroznie, niz z otwartymi ramionami. Zwlaszcza, jezeli jest sie z prowinacjonalnych miescin, a ja z takowej jestem. W duzych miastach z duma od lat obserwuje, jak kultura gotowania i celebrowania miedzynarodowej kuchni oraz CO NAJWAZNIEJSZEJ wspanialej (!!!!) kuchni polskiej rosnie z dnia na dzien.
Niemcy sa co prawda raczej chlodniejsi niz Polacy, ale historia sama zadecydowala o tym, ze przez ponad 40 lat wplynela tu cala masa emigrantow, w tym takze moja mama i ja. I tym sposobem w kazdym kacie miasta sa przerozne kuchnie swiata - od klasycznych, wloskich, az po afro-karaibskie i specjalizujace sie w kuchni Uzbekistanu. Lubie te roznorodnosc i powoli sie do niej przekonuje, choc sama wciaz pamietam, jak na dzwiek "sushi" jeszcze pare lat temu wzdrygalam sie i zarzekalam, iz, na Matke Boska Najswietsza, przenigdy nie tkne surowej ryby, bo co to za pseudo nowobogackie zwyczaje panienek z Zachodu. O wiele przyjemniej bylo rzucic sie na kabanoski i chlebek ze smalcem. A do tego herbatka z sokiem malinowym i cala masa cukru.
A teraz prosze - trendy ekologiczne - juz nie cukier, a sok z agawy. Juz nie bialy chlebek, a orkiszowy. Kabanoski natomiast pozostaly w zapasach mojej przepastnej lodowki, pachnacej ich intensywnym, ostrawym aromatem. A sushi, chwalac sie nie bez podstaw, robie doskonale.

Cieszy mnie to wszystko niezmiernie, z natury i zycia trzeba czerpac, ile sie tylko da. I takim sposobem mieszam w swoim krolestwie kulinarnym wszystko, co mnie na chwile obecna zainspiruje. Obecnie z zainteresowaniem przygladam sie kuchni zydowskiej, arabskiej, ogolem - kuchni Bliskiego Wschodu, bo ten Daleki (klasyczna kuchnia azjatycka) juz jest nieco oklepany i nie stanowi dla mnie zbyt wielkiego wyzwania. Z przyjemnoscia, jak na tradycjonalistke, matke dzieciom i panie domu przystalo, znajduje tez na stole miejsce dla rodzimej kuchni polskiej, laczac ja z upodobaniem z kuchnia ukrainska, kresowa, rosyjska. Te pociagi zawdzieczam mojemu wschodniemu pochodzeniu i tradycji kresowej z dziecinstwa. Przepisy te sprawdzaja sie zawsze, a zwlaszcza na swieta, jakimi jest Wielkanoc.

W planach mialam co prawda zrobic wysmienita pasche wielkanocna z cala masa tlustej smietany, w ostatecznosci jednak zdecydowalam sie zrobic po prostu swiateczny keks z bakaliami dla mnie i rodziny oraz czekoladowe muffinki dla mojego synka. Oczywiscie, jako deser, czyli jedynie dodatek do niedzielnego obzarstwa. Wyszedl przepyszny, mieciutki, idealnie wilgotny, nawet dzisiaj, kiedy moj rosyjski mezczyzna wcinal go na sniadanie do pysznej herbatki z miodem. Tak na marginesie, to byl moj pierwszy keks, ktora upieklam sama w 21 wiosnie mojego zycia.

Oto przepis na keks, w kolejnych postach dam przepis na obiad z drugiego dnia swiat, kiedy to w domu zapachnialo kuchnia srodziemnomorska i pieczenia. I na muffinki czekoladowe :)

Z gory przepraszam za braki w gramatyce i brak polskich znakow. Kocham polszczyzne i nie mam zamiaru pisac w innym jezyku, bo po polsku mysle, choc z powodzeniem moglabym pisac w jezyku niemieckim.


           KEKS BAKALIOWY NA SWIETA







Skladniki:
3/4  szkl. cukru (szkl: 250 ml)
5 jajek
3/4 kostki masla lub margaryny
1/2 lyzeczki sody oczyszczonej, ktora nalezy rozpuscic w 1 lyzce wody
bakalie wedle gustu (ja dalam daktyle, morele, kandyzowana skore pomaranczowa
i cytrynowa, mielone orzeczy, rodzynki)
ewentualnie rozpuszczona gorzka czekolada
cukier puder

Wykonanie:
Bakalie pociac w drobna kostke i
zalac wrzatkem, pozostawic w odrebnej misce. Jezeli nie zdecyjdujemy sie na 

orzechy mielone, nalezy rowniez pokroic orzechy na bardzo drobno.
Zoltka przedzielic z bialkami. Zoltka utrzec z cukrem i margaryna na kremowa mase.
Bialka ubic na sztywna piane i dolac do masy. Delikatnie wymieszac lyzka, aby
masa stala sie jednolita. Pod koniec dodac sode rozpuszczona w jednej lyzce stolowej wody.
Dodac bakalie odsaczane z wody i przemieszac.







Piekarnik nastawic na ok. 180 stopni, wysmarowac forme keksowa maslem i posypac maka.
Wszystko zalezy od wielkosci formy. Mi z tylu skladnikow wyszly dwa keksy - jeden dalam
do tradycyjnej formy keksowej i dolalam na wierzch rozpuszczona czekolade, ktora ladnie
wsiakla w keks i zrobila pyszne, czekoladowo-kremowe nadzienie. 
Drugi keks dalam w nowatorska forme silikonowa. Tu nie musialam nic smarowac, keks
doskonale wyszedl, bez meczenskiego manewrowania sztuccami, aby nic sie nie rozwalilo.
Polecam silikonowe formy do pieczenia, absolutnie nic nie przywiera!
Piec okolo 40 min. Po wyjeciu z piekarnika poczekac, az ciasto wystygnie i posypac wierzch cukrem pudrem. Smacznego:)





A tu jeszcze moj wielkanocny stol z salatkami warzywnymi, kabanoskami, kradzionymi galazkami kwiatkow z obcych dzialek, chlebkiem wielkanocnym z rodzynkami, szyneczkami etc.